Recenzja książki pt. „Łąki kwitnące purpurą” Edyta Świętek

Książka rozpoczyna się od krótkiego wprowadzenia w fabułę. Przypomnienia co działo się w poprzedniej części. Dlatego osoby, które czytały część pierwszą już dawno temu, nie będą miały problemu z przypomnieniem sobie głównych wątków i zależności.

Był rok 1951 rodzeństwo Szymczaków żyło wówczas obok siebie i dostarczało mnóstwa emocji. Bartłomiej Marczyk to przewodniczący spółdzielni. Nie był on nigdy przychylny rodzinie Szymczaków. Zabrał on nie tylko dobra materialne ale też pozbawił rodzinę ziemi. Agata była zmuszona do stania się Panią Szymczak. Nadchodzi dzień Bożego Narodzenia, podczas którego bracia Leszek, Bronisław i Andrzej rozmyślają nad zemstą. Ich plan nie dochodzi do skutku, a Marczyk nagle znika.

Autorka prowadzi czytelnika do przekonania, że stoi za tym Szymczak, tylko nie wiadomo który… Cała akcja toczy się w Nowej Hucie. Bronek stara się żeby każde z jego rodzeństwa dostało własne mieszkanie. Dzieją się codzienne sprawy, takie jak: pogrzeby, śluby, randki, narodziny dzieci. Sielanka życia z normalnymi problemami. Najbardziej ciekawym wątkiem jest sytuacja Julki, która jest szykanowana w pracy ale świetnie sobie z tym radzi. Wychowuje też synka i działa w kierunku zmian.

Książka wzbudza wiele emocji. Wątki są poprowadzone w bardzo ciekawych kierunkach, które zaskoczą wielu czytelników. Książka, która poprawia nastrój osobom z podobnymi problemami.